środa, 18 czerwca 2014

Oddech

Choć patrzę na Ciebie i w myślach mych gościsz
Bez przerwy i za dnia i w nocy
Kto inny do Ciebie prawa swe rości
I jesteś Ty w jego mocy
Choć patrzę na Ciebie gdy nikt nie widzi
Choć pragnę dotknąć Twych ramion
Zabrali Ciebie, los ze mnie szydzi
Me dłonie pełne od znamion
Chcę dotknąć Ciebie, poczuć Twe dłonie
Wziąć Cię do siebie w gorące objęcia
Nie mogę przeskoczyć muru co płonie
Sam sobie zadaję cięcia
Czasami się zdarzy spojrzeć w Twe oczy
Czasami otrę się o Twa suknię
I miast radości, me serce broczy
Krwią, nim nić wolności mu utnę
Chcę być przy Tobie, przy żadnej innej
Chcę mieć Cię przy sobie w łożu
Dotykać Twej skóry pięknej, niewinnej
Jak bryza na pełnym morzu
Co koi serce i koi zmysły
A jednocześnie zewnątrz oczyszcza
Tyś przed ołtarzem, nadzieje prysły
Z mej duszy ostały zgliszcza
Jużem niczyi, już żyć nie pragnę
Ni widzieć nikogo, nikogo dotykać
Choć może Cię porwę i siłą zawładnę
I krzykiem Twoim będę oddychać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz