środa, 18 czerwca 2014

Epileptyk

Choć sobie obcy i nigdy nieznani
Choć nieświadomi swego istnienia
To może jednak od zawsze pisani
Sobie wzajemnie, od dnia stworzenia?
Oboje szczęśliwi, choć tylko na pozór
Bo przeciez brakuje w sercu czegoś ciągle
Jak żeglarz bogaty na pełnym morzu
Co jednak tęskni za dalekim lądem
Gdy oczy zamknięte a myśli daleko
Gdy ciało spoczywa po dziennych trudach
Ona objęta być pragnie opieką
Wie, że samotność to pusta obłuda
Gdy on się budzi, choć silny i męski
Brakuje mu ciepła jakiegoś
Za czymś odmiennym głęboko tęskni
Za biciem serca kogoś innego
I może ujrzą się w blasku słońca
Lub może w deszczu ich dłonie się złączą
Może odejdą w dal siną bez końca
Dając się splątać uczucia pnączom
Może odnajdą, co zapisane
Że są od zawsze przeznaczeni sobie
Lecz może zostaną pragnienia spętane
Każde w odmienną odejdzie drogę
I oto chwila ta wymarzona
Los im zgotował szansę wspaniałą
Czy wzajem padną sobie w ramiona?
Czy ich ugodzi Kupidyn strzałą?
I świst w przestrzeni wymiaru uczuć
Anielska strzała mknie między serca
Teraz w tym jednym krótkim ukłuciu
Ma się rozpłynąć miłości esencja
Lecz ona mija serca bijące
I rozpryskuje się gdzieś w nicości
Na chwilę się łączą spojrzenia gorące
W ich własnych dłoniach klucz do miłości

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz